zawsze uważałam śmierć za wybawienie.
Myślałam,że to będzie ukojenie,upragniony koniec mojego marnego życia.
Tak bardzo jej pragnęłam...
tak bardzo ,że wybrałam najokrutniejszy sposób -zagłodzenie się.
Lecz wywinęłam się ...
TY- byłeś tym objawieniem,które mnie uratowało.
Nigdy nie zapomnę tej sceny kiedy siedziałeś nade mną w szpitalu i płakałeś,łkałeś jak 5 letnie dziecko...to było otrzeźwienie.
A może i nie,może powinnam Cię właśnie nienawidzić za to,że nie dałeś mi umrzeć ?
Niecały rok temu chodziłam z 50 szt ketonalu 500-chcialam je wszystkie połkną na raz popić wódką i tyle.
S.P zainterweniował bo mu się wygadałam ,wszak było moim przyjacielem.
Choć bardzo śmierci pragnęłam to ona nigdy nie chciała przyjść...miałam z nią styczność tylko raz -kiedy umarła moja niania prababcia ,miała 86 lat więc to było dość naturalne.
Teraz też do mnie przyszła -zabrała nie mnie,ale Ciebie .
i to już nie jest fair bo miałeś 25 lat,miałeś kurwa żyć!
Ja wiem,że Ty nadal ze mną jesteś ...nie może być tak,że zostaje po na nas NIC...
Wierze i wiem że wtedy w czwartek siedziałeś na łóżku-to byłeś Ty ...i nie obchodzi mnie to,że większość czytających pomyśl o mnie jak o wariatce.
Jesteś teraz moim aniołem stróżem -tak jak napisałeś w liście.
Pomożesz mi przejść przez to życie,przez ten beznadziejny i zły świat.
Poprowadzisz do śmierci.
Tej o odp.porze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Kochani czytający i komentujący ,pragnę poinformować :
KOMENTARZE ANONIMÓW BĘDĄ KASOWANE!proszę zatem umieszczać swoje inicjały/imiona/pseudonimy.